Godność Majestatu Rzeczypospolitej
Pragnąłbym do najmłodszych kolegów zwrócić się z apelem. Gdy kończy się czas aplikacji, gdy przyjść ma już chwila, że stygmatem dostojeństwa sędziowskiego namaszczeni być mają, wówczas większość młodych prawników zazwyczaj stawia sprawę alternatywnie: albo obejmą stanowiska w sądownictwie w Warszawie, albo, jeśliby ich na prowincję posłać chciano, ta przejdą do adwokatury. I jest w tem postanowieniu sprawy i błąd w rozumowaniu i krzywda dla państwowości polskiej. Praca w sądownictwie nie jest i być nie może urzędem: to wielka godność, lecz i wielka praca. To nie tylko sądzenie spraw ludzkich lub oskarżenia winnych - to rozsiewanie wokół siebie godności Majestatu Rzeczypospolitej.
Głos Sądownictwa,1929, R. 1, nr 3
I dla tego od sądownika więcej wymagać trzeba, ba więcej mu dano. Bo czy to będzie Sędzia grodzki, czy Sędzia apelacyjny, czy Sądu Najwyższego - każdy jest jednakowym członkiem jednego wielkiego organu. Każdy jest reprezentantem władzy państwowej - władzy sędziowskiej.
I nie może chodzić o honory wyższych szczebli, bo każde stanowisko sędziowskie czy prokuratorskie jest jednakowo wielkie i jednakowo odpowiedzialne. Jeśli więc nosisz w sobie ta wielkie posłannictwo, to właśnie na prowincji więcej, dla splendoru państwowości zdziałać można, gdyż tam dla każdego sądownika oczy ogółu bardziej są skierowane i od wartości osobistej jednostki więcej zależy.
I powiem nawet - że kto nie jest specjalnemi względami związany czy to ze stolicą państwa czy z większemi miastami, ten starać się powinien jechać na kresy, zwłaszcza na kresy wschodnie. Bogata tam ziemia lecz najmniej uprawna, najmniej też daje planów. "Kraj to wielki, mocny, bogaty, a o bogactwie i mocy swej nie wiedzący, kraj bliski, rodzony, swój". Przeszły przezeń burze dziejowe, rozorały ziemię i burzyły miasta całe, gospodarki i osiedla. I burze te razem ze zgliszczami pozostawiły wiele osadu w duszach, zachmurzyły do reszty umysły rozogniły wzajemne urazy, wszczepiając podejrzliwość, apatję i niechęć.
I tu Właśnie otwiera się ogromne pole dla ludzi dobrej woli, a za takich uważam z racji swego stanowiska - sądowników. Wielkie zadanie - sądzenie spraw ludzkich może i powinno być powiększone zjednywaniem tych ludzi dla państwowości polskiej. Zadanie ogromne, a nie tak trudne przy dobrej woli a tak owocne i dające wielkie zadowolenie. Jeśli gleba na tych ziemiach jest żyzna, to niemniej żyzne są serca i umysły tych ludzi, niech jeno zobaczą, że przychodzi się do nich ze szczerością zrozumiem potrzeb, że niesie im się nie tylko sprawiedliwość, lecz i tę sprawiedliwość wyjaśnia udowadniając, że jest ona, dla wszystkich jednaka, że miecz sprawiedliwości, gdy uderzy, to uderza z jednakową siłą bez względu na różnice klas, wyznań, czy stanu.
Dla nas jest to aksjomatem, lecz dla tych ludzi, którzy wiele przecierpieli i wiele innym cierpieć kazali - zrozumienie, czem jest wymiar sprawiedliwości i że ten wymiar jest naprawdę sprawiedliwy - będzie pomostem łączącym i zespalającym ich z całą państwowością Polską.
Tam właśnie na kresach trzeba rąk silnych, lecz subtelnych: leczyć, gdy tylko się da, operować, gdy konieczność wymaga, lecz operować umiejętnie, choć ostro. I ci, którzy tam pracować pójdą z umiłowaniem, zapałem i wiedzą - znajdą napewno wdzięczne pole, które da im zadowolenie wewnętrzne i pozyska dla nich wdzięczność i miłość ludności miejscowej.
Niech to będzie udziałem młodych sił prawniczych.
M.W.
Od Redakcji: pisownia oryginalna