Wtorek, 19 marca 2024
Dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych
Rej Pr. 2512 | Wydanie nr 5867
Wtorek, 19 marca 2024
2016-06-01

Piekło Sędziów

Zmęczony, oczy błędne, apatyczny, milczący, bez apetytu, choć głodny (bo od rana bez obiadu) - oto w jakim stanie wraca sądownik do domu z t. zw. sesji. Gdybym był żoną sądownika (może nawet własną żoną), to wątpię, czybym uwierzył swemu mężowi wracającemu o godzinie 10 lub 11 wieczór do domu i tłomaczącemu się że wraca wprost z posiedzenia sądowego.


Głos Sądownictwa,1930, R. 2, nr 4


W dniu 11 marca r.b. w senacie rozpatrywano budżet Ministerstwa Sprawiedliwości, referowany przez senatora Makarewicza. Ostatecznym wnioskiem, do którego doszedł referent, było skonstatowanie faktu, że sądownicy pracują ponad siły, wynagrodzenie zaś nie odpowiada ich przygotowaniu i pracy. To nadzwyczajne przepracowanie połączone ze złem uposażeniem może - zdaniem referenta - natchnąć do napisania książki p. t. "Piekło Sędziów".

"Głos Sądownictwa" w szeregu artykułów w zupełnie wyczerpujący i jasny sposób przedstawił opłakany, wprost nienormalny stan uposażenia - a obecnie jest najwyższy czas, aby poruszyć i tę drugą bolączkę, jaką jest nadmiar pracy.

Gdybym był żoną sądownika (może nawet własną żoną), to wątpię, czybym uwierzył swemu mężowi wracającemu o godzinie 10 lub 11 wieczór do domu i tłomaczącemu się że wraca wprost z posiedzenia sądowego. Zmęczony, oczy błędne, apatyczny, milczący, bez apetytu, choć głodny (bo od rana bez obiadu) - oto w jakim stanie wraca ów sądownik do domu z t. zw. sesji. Od godziny 9 rano z półgodzinną około południa przerwą na śniadanie - do godziny 9 a nieraz 10 i 11 wieczór wbrew zasadom Ustroju Sądów Powszechnych, trwa bez żadnego odpoczynku sesja sądowa, po której oczywiście należy jasno opracować, choć w ogólnych zarysach, wyniki spraw osądzonych, aby przygotować czy to motywy wyroku, czy też materjały da apelacji lub kasacji.

Czy po takiem przemęczeniu możliwe jest spokojne, normalne zjedzenie obiadu? Czy po takiem przemęczeniu, gdy mózg nie jest w stanie objąć najprostszej nawet myśli, gdy przejrzenie gazety jest wysiłkiem ponad możność - czy możliwy jest sen spokojny, zdrowy, siłodajny?

A wszak na drugi dzień czeka znowu praca, jeśli nie sesja sądowa, to bądź przygotowanie się do następnych spraw, bądź opracowanie sesji z dnia ubiegłego. Czy z punktu widzenia, najprymitywniejszych wymogów zdrowotności warunki pracy sądowej są normalne?

A przecież w tem co piszę, nie ma żadnej przesady: zajdźcie choćby do Sądu Apelacyjnego w Warszawie w porze późnego wieczoru – a zobaczycie przynajmniej, na dwu salach komplety sądowe zajęte analizą wyroków, dotyczących mienia lub życia czy honoru ludzkiego. Przejdźcie o tej porze koło Pałacu Paca: okna oświetlone, na salach i korytarzach pełno ludzi; lecz to nie zabawa, to nie ensemble - to losy ludzi się waży.

A teraz powiedzmy, jak się waży: czy po 8 godzinach pracy bez przerwy możliwe jest wniknięcie w zawiłe rozrachunki lub wczucie się w psychikę oskarżonego?

Jeśli możliwa jest praca taka w drodze wyjątku, o tyle wprost zabójczo oddziaływa to zarówno na, stan fizyczny jak i na sprawność władz umysłowych - skoro przechodzić to zaczyna w stan niemal chroniczny.

W imię więc nie tylko naszego zdrowia, lecz i w imię wartości naszej pracy musimy podnieść głos i wołać: tak dalej pracować nie wolno!

Zacząwszy od sędziów grodzkich skończywszy na sędziach Sądu Najwyższego wszyscy uginamy się pod nawałem pracy wszyscy odczuwamy, że nasze zdrowie szwankuje, że pracujemy już tylko siłą przyzwyczajenia i musu, że zgasł dawno nasz entuzjazm, że nie stać nas już nie tylko na, wzbogacenie umysłu studjowaniem dzieł fachowych, lecz nawet na zapoznawanie się z bieżącem orzecznictwem Sądu Najwyższego.

A przecież pamiętamy wszyscy, że jeszcze lat temu parę zapalaliśmy się wobec każdego nowego zagadnienia, każdy ciekawszy casus był przedmiotem namiętnych dyskusyj, nowy tom orzecznictwa był źródłem poważnych wniknięć - słowem mieliśmy czas i energję do kroczenia biegiem rozwoju życia umysłowego i społecznego. Dziś jakgdyby zaczynamy się opuszczać i nie nadążać za ogólnym biegiem, bo przemęczeni jesteśmy zasadą wciąż nas obowiązującą "et multum et multa".

Czy moglibyśmy mieć zaufanie do doktora, któryby nie uzupełniał swej wiedzy fachowej zaznajamianiem się z najnowszemi badaniami medycznemi i biooagicznemi, czy mógłby liczyć na, jakiekolwiek uznanie inżynier niestudjujący najnowszych zdobyczy techniki?

A czyż to samo nie dotyczy i prawników? A czyż wszelkie nowe zdobycze wiedzy nie obowiązują przedewszytkiem sędziów, jako kierujących przy rozstrzyganiu wszelkich sporów, którzy powagą swego orzeczenia mogą przechylać szalę sprawiedliwości na korzyść jednej ze stron?

Więc dobrze się stało, że nie tylko w Sejmie, ale i w Senacie poruszono tę bolączkę naszą i wdzięczność się należy senatorom Makarewiczowi, Achmatowiczowi i Wodzińskiemu, że z tej wysokiej trybuny uderzyli w dzwon alarmowy.

ZYGMUNT ZALESKI